sobota, 14 listopada 2015

Huzar w pięknym dołmanie

Młody oficer Fryderyk Gluntz wstępuje w szeregi Huzarów, aby walczyć za Napoleona w Hiszpanii. Chłopak, nauczony czym jest wojna z definicji w oficerskich podręcznikach, pragnie za wszelką cenę wykazać się w walce i udowodnić swoje bohaterstwo.

W odkrywaniu świetnej literatury wiele zawdzięczam Sapkowskiemu. I to nie tylko jego osobistemu pisarstwu. Kiedy jako nastolatek zaczytywałem się opowieściami o Wiedźminie, zaimponowała mi pisarska dojrzałość i erudycja Sapkowskiego. Dlatego, kiedy sięgałem do wywiadów z autorem, skrzętnie notowałem każde nazwisko z kręgu literatury, na które się powoływał. To dzięki niemu odkryłem Hemingwaya, klasyczną literaturę przygodową, a także załapałem bakcyla na punkcie mitologii i historii. Chociaż skierował mnie też do innych autorów fantastyki, to z perspektywy czasu strasznie się cieszę, że to od niego ściągałem pozycje czytelnicze - może ktoś inny skazałby mój chłonny, młodzieńczy umysł na zatracenie się wyłącznie w kolejnych trylogiach, sagach i innych papierowych serialach z kręgu fantasy dla nastolatków. Po lekturze Wiedźmina stałem się na szczęście niewrażliwy na tego typu książeczki.


W wywiadzie w październikowym numerze magazynu Książki Sapkowski podsunął mi kolejne nazwisko - Arturo Perez-Reverte. Ten hiszpański pisarz to postać bardzo ciekawa - ma za sobą 21-letnią karierę reportażysty wojennego. Relacjonował konflikty z krajów Maghrebu, Bliskiego Wschodu czy dawnej Jugosławii. Z czasem zaczął mniej działać w mediach, spróbował natomiast swoich sił w pisaniu prozy, i do dziś jest to jego główne zajęcie. Nie da się ukryć, że taka biografia przyciąga. Od reportażu zaczynał chociażby wspomniany już Hemingway. Zacierając ręce zabrałem się za pierwszą powieść Revertego - Huzar.


Akcja odbywa się w czasach napoleońskich. Młody oficer Fryderyk Gluntz wstępuje w szeregi Huzarów, aby walczyć za Napoleona w Hiszpanii. Młody chłopak, nauczony czym jest wojna z definicji w oficerskich podręcznikach, pragnie za wszelką cenę wykazać się w walce i udowodnić swoje bohaterstwo.


Wielkim plusem powieści są bohaterowie i ich zarys psychologiczny. Gluntz to młodzik wywodzący się z mieszczaństwa, którego największą ambicją jest wybić się ponad przeciętność. Jego przyjaciel, de Bourmont, to z kolej szlachecki fircyk, który pyszni się swoim pochodzeniem, a w wojnie widzi szansę na karierę i popularność. Ich przyjacielskie relacje są jednak w moim odczuciu dziwnie spłycone i nieuzasadnione. Ponadto niejako na drugim planie, acz w wyrazisty sposób, przedstawił Reverte polskiego generała Jana Dąbrowskiego.


Co jednak najbardziej świadczy o dojrzałości i wiedzy pisarza, to przedstawienie postaci weteranów. Stary wiarus, spokojny, milczący i skupiony. Ze wzrokiem, który wyraża zdeterminowanie, ale także i niemą zgodę na wyroki przeznaczenia. Oto obraz weterana, który kreśli Perez-Reverte. Spotykamy tego typu postaci w paru fragmentach książki. Co jeszcze bardziej intrygujące - są one w większości bezimienne.


Dużą wartość do opowieści wnosi też próba diagnozy historycznej ludu hiszpańskiego, na jaką porywa się autor, wkładając ją w usta hiszpańskiego starca. W ogólne, Huzar to fikcja, którą czyta się jak reportaż. Precyzyjność i przedstawienie realiów są jej dużymi atutami, a jednak po lekturze pozostaje jakaś suchość w ustach. Być może spodziewałem się zbyt wiele, być może mogłem sięgnąć po inną książkę, nie zaś debiut pisarza, jednak w pewnej mierze Huzar  rozczarowuje. Przede wszystkim, sto siedemdziesiąt stron to trochę mało jak na powieść o takich perspektywach. Siłą rzeczy realia czasów historycznych przedstawione są tylko w mikroskali. Dowiecie się, w co huzarzy byli ubrani, co śpiewali, jak wyglądała ich wojskowa organizacja i relacje między żołnierzami na polu bitwy i poza nim. Ale szerszej perspektywy, głębokiego i gęstego świata, w który czytelnik zatapia się bardziej z każdą przeczytaną stroną, raczej tu nie uświadczycie. Tego mi brakowało, ale być może autor wcale nie chciał tego osiągnąć.

"Fryderyk próbował postawić się w miejscu tych żołnierzy, którzy pieszo przemierzali Europę w błocie po kostki lub pod bezlitosnym słońcem Hiszpanii, piechurów z przetartymi podeszwami i łydkami stwardniałymi od niekończących się, wyczerpujących marszów, Dla nich oficer huzarów, który nie zdzierał butów i podróżował na grzbiecie pięknego wierzchowca, ubrany w elegancki mundur szacownego regimentu, niewątpliwie stanowił drażniący kontrast i uświadamiał im z całym okrucieństwem smutną prawdę, iż są tylko anonimowym i bezkształtnym mięsem armatnim, popędzanym krzykami zgryźliwych sierżantów, źle ubranym i jeszcze gorzej karmionym."


Huzar bardzo realistycznie zarysowuje problem rozbieżności między wyobrażeniami o wojnie, a jej rzeczywistym obrazem. Ukazuje, jak romantyczne wyobrażenia o bohaterstwie i przygodzie pchają młodych ludzi do udziału w koszmarze, jakiego sobie nawet nie wyobrażają. A jednak zderzenie z realizmem wojny pozostawia pewien niedosyt. Ot, nieopierzony młodzik idzie na pole bitwy, spodziewając się chyba, że wrogowie ustawiać mu się będą do czystego cięcia szablą, a on nie ubrudzi sobie munduru. Oczywiście szybko ląduje z gębą w błocie i zmienia perspektywę.


Brakowało mi zatem rozmachu i… brutalności. Dość miałem natomiast banałów wyjętych z głowy naiwnego chłopaka. W ramach powieści, ta historia się nie sprawdza. Jest to jednak dobre opowiadanie, surowe jak reportaż, dające do myślenia, choć głównie tym, którym trzeba jeszcze udowadniać, że na wojnie dzieją się rzeczy skrajnie niehumanitarne. A co do autora, to liczę na pozostałe jego powieści, które czekają w mojej kolejce lektur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz