niedziela, 31 maja 2015

Słowiańska fantasy

Współczesna fantastyka czerpie pełnymi garściami z pradawnych mitologii. Zastanawialiście się kiedyś ile w niej inspiracji i podobieństw do wierzeń naszych dalekich słowiańskich przodków? Przedstawiamy Wam koszmary waszych pradziadów, które przetrwały w kulturze do dziś. W tym wydaniu, wychodząc naprzeciw antyrosyjskiej propagandzie, skupiamy się na Słowianach wschodnich. Otwieramy Wam oczy na bogactwo kultury Rosjan, Białorusinów i Ukraińców, którzy, jak się przekonacie, wierzyli w podobne nocne strachy co Polacy. Nie jesteś przekonany? Rzuć okiem na ilustracje znanych rosyjskich autorów i poczuj słowiańskiego ducha, który łączy nas wszystkich.


Najsłynniejszy stwór jakiego dali światowej kulturze dawni Słowianie to bez wątpienia wampir, znany również jako wąpierz, upiór czy upir. Wśród językoznawców przeważa opinia, że nazwa wampir (z prasłowiańskiego ąpir/ ąpyr) jest rdzennie słowiańska, zaś zaadaptowana i wchłonięta w kulturę zachodniej Europy została za pośrednictwem języka rumuńskiego. Wschodni Słowianie zwali tę istotę upiorem. Był to duch zmarłego lub żywy trup nękający ludzi, jak również zwierzęta. Wampiry prześladowały często własnych krewnych, którzy nie dopełnili w stosunku do nich obrządków pochówku. Powszechne są stosunki wampirów z własnymi żonami, najczęstsze wtedy gdy upiór zmarł daleko od domu i wracał po długiej tułaczce. Co ciekawe, dzieci osoby zmienionej w wampira miały według wierzeń dar rozpoznawania wampirów i ich niszczenia. Upiorem mogli zostać ludzie przeklęci za życia, umarli gwałtowną śmiercią, osoby, których zwłoki sprofanowano, samobójcy i wiedźmy. Za osoby skłonne do zostania wampirem uważano również leworęcznych, osoby ze zrośniętymi brwiami oraz ludzi z deformacją szczęki w formie podwójnego rzędu zębów (patrz strzyga). Znaleziska archeologiczne potwierdzają szerokie rozpowszechnienie wiary w wampiry – zachowało się wiele dowodów świadczących o zwalczaniu upiorów: rozwieszanie w domu czosnku czy profanacja grobu (przebijanie kołkiem – najlepiej osinowym, obcinanie głowy) to dokładne sposoby dawnych Słowian. Patentem naszych przodków na zapobiegnięcie przemianie nieboszczyka w upiora było także włożenie do grobu kawałka żelaza lub ułożenie zmarłego twarzą do dołu. Motyw wampira w literaturze szybko ewoluował. Swojskie upiry szybko dorobiły się struktur społecznych, złożonych motywów własnej egzystencji, a nawet podziałów klasowych. W dylogii „Miecz Kagenowy” poza zwykłymi wampirami występują wampiry wyższe. W sadze o wiedźminie wylicza się: wampir wyższy, alp, katakan, mula, bruxa, nosferat, fleder i ekimma. W „Ani słowa prawdy” istnieje wampir czarny (kostropaty), wampir brunatny (krwiopijca), wymarły wampir siny (królewski) i niezwykle rzadki wampir cesarski. W „Mrocznej Wieży” spotkamy wampiry pierwszej, drugiej i trzeciej kategorii. 

Wampir według E. Burne-Jonesa


Wschodni Słowianie mają też swój wkład w wizerunek kransoludów i skrzatów jakie znamy z dzisiejszej fantasy. Znane np. z cyklu o Harry’m Potterze skrzaty domowe, mają swój odpowiednik w wierzeniach Rusinów. Na ziemiach wschodniej Słowiańszczyzny wierzono w opiekuńcze duchy domu – zwano je domowikami, domownikami czy domowymi. Mieszkały na strychach, za piecem lub za progiem. Z zasady opiekowały się domostwem, jednak wierzono, że należy o nie dbać, ponieważ w przeciwnym razie mogą szkodzić gospodarstwu domowemu. Pozostawiano dla nich resztki jedzenia. Co ciekawe, rodziny widziały w domowikach także duchy swoich przodków. Echem wiary w domowiki jest zostawianie pustego nakrycia przy stole. Czyniono tak w słowiańskich domostwach, wierząc w to, że duchy domu pojawią się pod postacią zwierzęcia lub też kogoś nieznanego, a jednocześnie bliskiego, by wziąć udział w posiłku. Istniały również domowiki opiekujące się tylko obejściem gospodarskim, pasieką czy sadem, zwane dworowymi. Miały mieć postać ubranego po chłopsku małego dziadka. Według podań dworowy nie znosił zwierząt o białej sierści i sprowadzał na nie choroby i śmierć.

Domowik autorstwa Iwana Bilibina

Enty, czy używając innego polskiego tłumaczenia, drzewce, wprowadzone do fantasy przez Tolkiena, posiadają wiele cech staroruskich leszych, lesijów lub lesovików. Wiara w nie była powszechna zwłaszcza na północnych terenach Rusi, gdzie miały zasiedlać tajgę, w mniejszym stopniu także na wschodniej Białorusi i Ukrainie. Te leśne duchy przede wszystkim opiekowały się lasami i dzikimi zwierzętami. Mogły przyjmować postać zwierząt, starców, a także istot antropomorficznych o skórze przypominającej korę, włosach wyglądających jak liście i dziwnych, przenikliwych oczach. Ich charakter opisywano różnie, na niektórych obszarach wierzono, że raczej nie interesują się ludźmi, pod warunkiem, że ci nie szkodzą naturze. Według innych podań leszy był duchem złowrogim, prowadzącym podróżujących po lasach na zatracenie lub udającym płacz zagubionego w lesie dziecka by zwieść matki.  Leszy miały co wiosnę toczyć ze sobą walkę na siły natury, rogi, maczugi, a nawet kamienie. Rozrzucone po ich leśnym królestwie głazy miały być tego świadectwem.

Leszy z okładki magazynu o tym samym tytule (1906)


Ze Słowiańszczyzny pochodzą także fantastyczne istoty nazywane rusałkami. Ta nazwa, najbardziej dziś popularna, a używana oryginalnie przez południowych Słowian, jest pochodzenia łacińskiego (rosalia – święto róż). Wschodni Słowianie znali te istoty jako wiły. Mimo, że wiara w podobne demony może być wynikiem zapożyczenia od Greków (nimfy), to w wydaniu wschodniosłowiańskim rusałki nabrały swoich oryginalnych cech. Przede wszystkim były rodzajem sukkubów, czyli demonów kuszących mężczyzn współżyciem seksualnym. Często sprowadzały nieszczęście, zmuszały do zdrady (patrz Świtezianka Mickiewicza). Z drugiej strony w literaturze występuje też bogactwo wątków romantycznych związanych z rusałkami. Mickiewicz pisał o rusałce-świteziance jako demonicznej kusicielce, ale jednocześnie opisał legendę o przemianie miasta w jezioro, a kobiet w kwiaty i rusałki, aby ustrzec je od hańby i gwałtu ze strony wojsk oblegających gród. Puszkin nie zdążył ukończyć dramatu o kobiecie, która z powodu zdrady swojego lubego rzuca się w toń rzeki i staje się rusałką. W operze Dvoraka rusałka, z miłości do księcia, zgadza się zmienić w człowieka, poświęcając się przy tym i zostając niemową.

Rusałki  Iwana Kramskoja

Spopularyzowana przez Sapkowskiego w dzisiejszej fantasy strzyga, to również demon słowiański. Według dawnych wierzeń są to podobne wampirom wiedźmy i czarownice, które potrafią zmieniać się w ptaki, i pod tą postacią wysysać ludzką krew. Według innych źródeł był to człowiek, który rodził się z dwoma duszami, dwoma sercami i podwójnym szeregiem zębów. Gdy ludzie uznali jakiegoś nieszczęśnika za strzygę przeganiali go z miasta lub wioski, czy nawet linczowali. Gdy jedna dusza strzygi ginęła, druga żyła dalej, ale zmuszona była do polowania. Wysysała krew, najchętniej ludzką, wyjadała wnętrzności. Potrafiła zmieniać się w ptaka, najczęściej sowę. Strzygę można było zabić jedynie przez spalenie lub wbicie gwoździ albo pali w różne kończyny ciała.

Popularni, zwłaszcza w grach o tematyce fantastycznej, nieumarli, nekromanci czy licze, wieloma swoimi cechami przypominają bohatera folkloru rosyjskiego – Kościeja Nieśmiertelnego (ros. Koszczej Bezsmiertnyj). W słowiańskich opowieściach był to zły czarownik, brzydki, wychudzony starzec przypominający wręcz szkielet, który ze szczególną lubością porywał piękne dziewczęta. Występuje często w literaturze fantastycznej także według oryginalnej rosyjskiej koncepcji (np. Poniedziałek zaczyna się w sobotę Strugackich, Oczarowanie Orsona Scotta Carda, Nieśmiertelny Catherynne M. Valente, Droga, z której się nie wraca A. Sapkowskiego). Słowem kościej (jako nazwą pospolitą) nazwano także w polskich wersjach potwory w grach komputerowych z serii The Elder Scrolls czy Heroes of Might and Magic. Sam Kościej mógł pochodzić również od prasłowiańskiego demona pełniącego funkcję „dozorcy ” na sabatach czarownic. Miał wiele imion: Buba, Buka, Bubbul, Macha, Matoha, Motolica. Nazywano go rownież Kasznej i Kosznej, co w późniejszym okresie przekształciło się w znaną nam dziś nazwę Kościej.  Opisywano go jako "Kościanego męża straszliwego". Podobno gdy czarownice zamierzały skrzywdzić niewinnego człowieka, Kościej zmieniał się w przerażającego kozła i odstraszał wiedźmy, wymierzając im przy tym surową karę.

Kościej Bezsmertnyj Wiktora Wasniecowa

Słowianie włożyli także swój ogromny wkład w ogólny wizerunek wiedźm w dzisiejszej kulturze. Najsłynniejsza z nich to oczywiście Baba Jaga. Niektóre podania, oprócz porywania i zjadania dzieci, oskarżają Babę Jagę o duszenie młodych mężczyzn swoimi piersiami. Inne (szczególnie wschodniosłowiańskie) umiejscawiają w jej chatce na kurzej nodze bramę do świata umarłych, której wiedźma miała strzec będąc istotą z obu światów jednocześnie. Baba Jaga nie zawsze jednak była postacią negatywną. W niektórych przekazach jest również przedstawiana jako bohaterka pozytywna, mająca dobrą radę dla każdego, kto wie czego chce. W bajce "Piękna (lub Dzielna) Wasylisa i Baba Jaga" jej bohaterka, młoda dziewczyna, chce od Baby Jagi, przedstawionej jako bogini, otrzymać ogień dla siebie i swojej rodziny. Prawdziwy rodowód słowiańskiej czarownicy jest nieco mniej magiczny. Na wschodniej Słowiańszczyźnie, Litwie czy Prusach, na obszarach wiejskich jeszcze w późnym średniowieczu silne były tradycje pogańskie. Żyjące tam kobiety – zielarki, staruchy hołdujące dawnym zabobonom i praktykujące magiczne tradycje - wzbudzały strach w chrześcijanach i przyczyniały się do powstawania opowieści na temat czarownic. To z tamtych czasów pochodzi wizerunek wiedźmy – brzydkiej staruchy, pustelnicy żyjącej w lesie, nieprzychylnie nastawionej do ludzi i posiadającej nadnaturalne zdolności i atrybuty. Słowo wiedźma jest oczywiście pochodzenia czysto słowiańskiego, i prawdopodobnie używane było na wschodniej Słowiańszczyźnie jako określenie kobiet jeszcze przed IX w., wtedy jeszcze nie w znaczeniu negatywnym. Oznaczało ono kobietę posiadającą wiedzę - związaną głównie z zielarstwem, medycyną naturalną i przyrodą. Pierwotnie wiedźmy nie posiadały umiejętności magicznych – kobiety władające magią nazywano ciotami. Jest zatem postać wiedźmy czysto słowiańska, i dopiero pod wpływem konfrontacji z chrześcijaństwem zaczęła być utożsamiana z czarownicą (ang. witch). Do dziś dość specyficzne jest dla Słowian zjawisko znachorstwa, za przykład mogą posłużyć szeptuchy – uzdrowicielki ludowe, przeważnie wyznania prawosławnego, z terenów polskiego Podlasia. 

Baba Jaga I. Bilibina


Występujące często w grach wodniki, utopce i inne demony zamieszkujące wodę również mają swoje źródło w słowiańskich wierzeniach. Wodniki (z rosyjskiego wodianoje) to prasłowiańskie duchy opiekuńcze jezior, strumieni i rzek, którym należało zapłacić daninę za możliwość kąpieli. Demon ten był zazwyczaj przedstawiany jako mały człowieczek z rybimi, zielonymi oczami, pomarszczoną od wody skórą, długimi rozczochranymi włosami i błoną pławną między palcami. Odznaczał się nieproporcjonalnie dużą w stosunku do wzrostu siłą. Lubił wychodzić na brzeg, jednak nie oddalał się zbytnio od zamieszkanego przez siebie zbiornika wodnego. Wodnika łatwo było rozgniewać czy zirytować, za co karą była śmierć przez utopienie. Utopce lub topielice to duchy topielców. Wciągały pod wodę nieostrożnych amatorów kąpieli. Były nieprzyjaźnie nastawione do ludzi i według wierzeń potrafiły utopić nie tylko upatrzoną ofiarę, ale też śmiałka, który rzucił się na pomoc tonącemu. Zazwyczaj zachowywały wygląd człowieka, niektóre podania wspominają jednak o nadnaturalnie napuchniętych utopiach lub demonach z cienkimi kończynami i nabrzmiałą głową porośniętą zielonymi włosami. Łaźniki lub banniki były w rosyjskiej mitologii ludowej demonami zamieszkującymi łaźnie (banie). Z wyglądu przypominały karłowatego człowieczka z ostrymi zębami, długim nosem i nienaturalnie wydłużonymi kończynami, który na dużej głowie miał długie, ciemne i zmierzwione włosy. Banniki z natury były złośliwe. Potrafiły wytwarzać kłęby gorącej pary by oparzyć swoją ofiarę lub teleportowały ją z łaźni do rzeki lub jeziora, gdzie czyhały wodniki. 

Wodianoj I. Bilibina


Sukkuby i inkuby są dziś wyjątkowo popularnym i kontrowersyjnym motywem w fantastyce. Mało kto wie, że jest to po prostu odmiana rozpowszechnionej w słowiańskich wierzeniach mary lub zmory. Istota ta była duszą człowieka zmarłego bez chrztu lub też duchem człowieka wychodzącym z niego podczas snu, bez wiedzy właściciela. Za osoby skłonne do uwalniania we śnie zmory uznawano siódme córki z danego małżeństwa, osoby o różnych kolorach oczu, a nawet ludzi ze zrośniętymi brwiami. Zmora siadała najczęściej na piersiach śpiącej osoby i dusiła ją we śnie. Przyłapana na gorącym uczynku zamieniała się w źdźbło trawy, piórko czy włos, który można było chwilę później znaleźć na pościeli ofiary. Inkuby i sukkuby atakowały najczęściej młodych mężczyzn i kobiety. Za ich zgodą lub bez niej demony te spółkowały ze śpiącymi ludźmi. Widząc miotającą się i stękającą we śnie dziewczynę można było być pewnym, że inkub w tym właśnie momencie zabawia się ze swoją ofiarą. Należało jak najszybciej odegnać marę, ponieważ mogło się to skończyć całkiem realną ciążą i na wpół demonicznym potomkiem. 

Lilith Johna Colliera jako sukkub


Mało kto wie o słowiańskiej wersji często spotykanego w popkulturze feniksa. Rosyjski żar-ptak miał być zwierzęciem magicznym, podobnym do pawia, którego pióra płonęły żywym ogniem. Badacze folkloru wywodzą go bezpośrednio od Raroga, czyli świętego sokoła przybocznego słowiańskiego boga słońca Swaroga. Raróg według podań posiadał ognisty wzrok i potrafił zmieniać ludzi w dziwadła. Podobnych stworzeń mamy w dzisiejszej kulturze bez liku – niestety w większości pod nazwą wywodzącą się z greki – feniks. Jako ciekawostkę można dodać, że wizerunek żar-ptaka był symbolem konkursu Eurowizji odbywającego się w 2009 roku w Moskwie.

Żar-ptica I. Bilibina


Żmij jest postacią z wierzeń dawnych Słowian, która znacząco wpłynęła na kształt stworzenia, które dziś znamy jako smok. Według niektórych wierzeń był powietrznym jaszczurem zamieszkującym czarne chmury. Słowianie wschodni wyobrażali go sobie nieco inaczej. Istnieje postać Żmija Gorynycza – trójgłowego smoka, słowiańskiego odpowiednika hydry, bohatera jednej z bylin. Żmij ten żył w górach, zionął ogniem, co nie przeszkadzało mu być jednocześnie stworzeniem morskim. Według niektórych legend żmije lubiły sypiać na kamieniach na dnie mórz. Porywał carewny i inne piękne dziewczęta aby zastraszyć ludzi i jednocześnie się pożywić. Wszystkie inne żmije z rosyjskiej mitologii ludowej miały trzy, sześć lub dziewięć głów (lub tez inna wielokrotność liczby trzy). Ich imiona bardzo często miały korzenie tureckie lub tatarskie, a pokonanie ich przez bohaterów - Rusinów - miało symbolizować zrzucanie jarzma tatarskiego. Żmij, a w szególności Żmij Gorynycz jest nadal obecny w kulturze. W swojej powieści „Poniedziałek zaczyna się w sobotę” umieścili go bracia Strugaccy, występuje w nowo powstających rosyjskich bajkach dla dzieci, gości na obrazach bazowanych na bylinie, z której pochodzi. 

Żmij Gorynycz W. Wasniecowa


Wij był bohaterem wschodniosłowiańskiej mitologii. Prawdopodobnie posłużył jako pierwowzór dla bazyliszka lub tez pochodzi z podobnego źródła bowiem jego wzrok zabija. Oczy wija ukryte są zazwyczaj pod ogromnymi powiekami i rzęsami, których nie jest w stanie podnieść bez pomocy. Unoszą je do góry za pomocą wideł jego pomocnicy – zastęp demonów i zjaw. Swoim wzrokiem wij nie tylko zabijał przeciwników. Samym spojrzeniem mógł obracać w perzynę wsie i miasta. Wija najpełniej sportretował w swoim dziele Mikołaj Gogol (opowiadanie „Wij”). Postać ta również występuje  w książce „Poniedziałek zaczyna się w sobotę” Strugackich.

Rysunek R. Sztejna z okładki "Wija" Mikołaja Gogola


Źródła i lektury dla dociekliwych:
  1. Kopaliński S., Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy 1991.
  2. Mitologie świata. Bogowie, przedstawienia, motywy, red. Cotterell A., Paragon Books Ltd., Warszawa 2007.
  3. Pełka L., Polska demonologia ludowa, Iskry, Warszawa 1987.
  4. Sapkowski A., Rękopis znaleziony w smoczej jaskini. Kompendium wiedzy o literaturze fantasy, Supernowa, Warszawa 2001.
  5. Strzelczyk J., Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Rebis, Poznań 2008.
  6. Rosyjska wikipedia :)


3 komentarze:

  1. Świetny artykuł, z którym każdy fantasta powinien się zapoznać. Mam nadzieję, że powstaną kolejne części np. przybliżające konkretnych bogów z wierzeń słowiańskich. Co do lektur to od siebie dodam, że w Nieśmiertelnym C.M. Valente pojawia się nie tylko Kościej ale również np. wymienieni Żar-ptak i Baba Jaga. Bardzo fajnie też przedstawia mity rosyjskie Ekaterina Sedia w swojej urban-fantasy - Tajemna Historia Moskwy, gdzie pojawia się m. in. również Kościej oraz Wij.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie jak piszecie na wstępie że teraz jest antyrosyjskość tylko bardziej antyputinoskość bo przecież wiadomo że kraje za wschodniej granicy pochodzili ze Słowiańskiego szczepu

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisane z głową chociaż trochę ciężko mi się czytało (Nie przeszkadza mi dużo tekstu,wręcz przeciwnie). Nie pasuje mi tu chyba sam tekst ułożony w jednej kolumnie,brzmi trochę jak wikipedia. I propo 6 źródła,proszę dodaj konkretne linki,lub nazwy tematów :) i sprawdz wiarygodność wikipedi a najlepiej jej unikaj. Wiele razy widziałem 1 opis na wikipedi a zupełnie inny wykonany przez badaczy i znawców tematu. I jak dla mnie trochę za dużo przykładów tego samego autora. Ja lubię podawać co najmniej 2 ponieważ ich można pokazać jak każdy ma inne wyobrażenia "potworów". Generalnie nie jest źle,trochę się czepiam :). I trochę mało tekstu :)

    OdpowiedzUsuń