piątek, 23 października 2015

Duchy Belfastu

Tą krótką recenzją chciałbym rozpocząć cykl artykułów o literaturze pod szyldem „Książka z jajami”. Chodzi więc o powieści, które, krótko mówiąc, bezkompromisowo walą czytelnika po gębie i za nic nie przepraszają. Z jednej strony będą to propozycje dla molów książkowych, z drugiej jednak stawiam sobie także za cel pewną misję – chcę mianowicie także udowodnić osobom nieczytającym, że literatura to nie tylko niezrozumiałe dla wielu historyczne poematy, historyjki o tyłku Telimeny, nudne dywagacje romantyków czy ogromne cegły klasycznych realistów. Molów książkowych zachęcę tym, że będę przedstawiał książki o walce i nieszczęściu, nieraz szokujące, także filozoficzne czy alegoryczne. Pozostałym powiem krótko – w tych historiach trup ściele się gęsto, będą cycki, seks, alkohol i narkotyki!

Zaczniemy raczej lekką pozycją. Odwiedzając jedną z moich ulubionych księgarń, w której można znaleźć perełki po cenie bułek z Biedronki, moją uwagę przyciągnęła przyglądająca mi się z okładki parszywa „piracka” morda. Zdjąłem z półki „Duchy Belfastu” Stuarta Neville’a i po przeczytaniu krótkiego opisu z ostatniej strony okładki okazało się, że parszywa morda jest irlandzka. Zachęcony podjętym tematem IRA, niezwłocznie książkę kupiłem. No i było warto.

Głównym bohaterem „Duchów Belfastu” jest Gerry Fegan - były bojownik Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który po odsiadce wyroku za zamach, w którym brał udział, powraca do swoich pobratymców w Irlandii jako bohater. Gerry nie czuje już jednak sympatii do organizacji. Wie natomiast, że został wykorzystany przez elity IRA, które zasiadają teraz na ciepłych stołkach w brytyjskim parlamencie. Jednak jego największym koszmarem są wspomnienia jego dawnych zbrodni – nawiedzają go duchy ofiar sprzed lat. W poszukiwaniu odkupienia zdesperowany Fegan podejmuje samotną krucjatę przeciw swoim dawnym szefom.

Książka Neville’a to świetny thriller. Szeroko zawiązana intryga sięgająca elit władzy, brudne porachunki w mafijnym stylu, walka o sprawiedliwość i odkupienie win, a w to wszystko wplątany także wątek miłosny – to wszystko składa się na prosty przepis na bestseller.

Zwraca uwagę charakterystyczna kreacja bohaterów. Fegan jest twardzielem w starym stylu, samotnym wilkiem. Surowo ocenia siebie samego i zapija swoje koszmary litrami whisky. Poza tym wśród głównych bohaterów mamy też skrzywdzoną samotną matkę i bandę brudnych, złych do szpiku kości gangsterów. Wszyscy ci bohaterowie stali się już niestety bardzo schematyczni. Wciąż jednak sama postać Fegana przyciąga. To zdesperowany, podstarzały facet, który nienawidzi siebie samego i szuka wyjścia z mrocznej ścieżki na jaką wkroczył przed laty. Z jednej strony jest samotny i bezsilny, z drugiej jednak - nie ma nic do stracenia i dlatego jest niebezpieczny jak zraniona bestia.

Co jednak sprawia, że "Duchy Belfastu" wyróżniają się spośród mas poczytnych i mało ambitnych kryminałów i thrillerów? Przede wszystkim precyzyjna diagnoza historyczno-społeczna, jaką Neville stawia w odniesieniu do północnoirlandzkich realiów. Bardzo wiarygodnie, bo na podstawie swoich naocznych obserwacji, kreśli obraz kraju z czasów porozumienia wielkopiątkowego, szarganego przez walki chciwych grup interesu. Pokazuje jak płynna jest granica między zorganizowaną przestępczością a polityką. Przedstawia zakulisowe rozgrywki polityczne, sposoby, za pomocą których elity manipulują prostymi ludźmi – np. jak wykorzystują media aby grać na emocjach tłumów.

„Duchy Belfastu” to debiut Stuarta Neville’a. Autor kontynuuje tematykę XX-wiecznej historii Irlandii w pozostałych swoich książkach. Niestety na język polski przetłumaczono tylko powieść „Zmowa” - sequel „Duchów Belfastu”. Jego książki odbijają się dość głośnym echem w zachodnim mediach, więc być może przyszłość przyniesie nam kolejne tłumaczenia. Póki co zachęcam do przeczytania tego solidnego debiutu. To bardzo smakowity, krwisty, irlandzki stek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz