Tą krótką recenzją chciałbym rozpocząć cykl artykułów o literaturze pod szyldem „Książka z jajami”. Chodzi więc o powieści, które, krótko mówiąc, bezkompromisowo walą czytelnika po gębie i za nic nie przepraszają. Z jednej strony będą to propozycje dla molów książkowych, z drugiej jednak stawiam sobie także za cel pewną misję – chcę mianowicie także udowodnić osobom nieczytającym, że literatura to nie tylko niezrozumiałe dla wielu historyczne poematy, historyjki o tyłku Telimeny, nudne dywagacje romantyków czy ogromne cegły klasycznych realistów. Molów książkowych zachęcę tym, że będę przedstawiał książki o walce i nieszczęściu, nieraz szokujące, także filozoficzne czy alegoryczne. Pozostałym powiem krótko – w tych historiach trup ściele się gęsto, będą cycki, seks, alkohol i narkotyki!
Zaczniemy raczej lekką pozycją. Odwiedzając jedną z moich ulubionych księgarń, w której można znaleźć perełki po cenie bułek z Biedronki, moją uwagę przyciągnęła przyglądająca mi się z okładki parszywa „piracka” morda. Zdjąłem z półki „Duchy Belfastu” Stuarta Neville’a i po przeczytaniu krótkiego opisu z ostatniej strony okładki okazało się, że parszywa morda jest irlandzka. Zachęcony podjętym tematem IRA, niezwłocznie książkę kupiłem. No i było warto.
Głównym bohaterem „Duchów Belfastu” jest Gerry Fegan - były bojownik Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który po odsiadce wyroku za zamach, w którym brał udział, powraca do swoich pobratymców w Irlandii jako bohater. Gerry nie czuje już jednak sympatii do organizacji. Wie natomiast, że został wykorzystany przez elity IRA, które zasiadają teraz na ciepłych stołkach w brytyjskim parlamencie. Jednak jego największym koszmarem są wspomnienia jego dawnych zbrodni – nawiedzają go duchy ofiar sprzed lat. W poszukiwaniu odkupienia zdesperowany Fegan podejmuje samotną krucjatę przeciw swoim dawnym szefom.
Książka Neville’a to świetny thriller. Szeroko zawiązana intryga sięgająca elit władzy, brudne porachunki w mafijnym stylu, walka o sprawiedliwość i odkupienie win, a w to wszystko wplątany także wątek miłosny – to wszystko składa się na prosty przepis na bestseller.
Zwraca uwagę charakterystyczna kreacja bohaterów. Fegan jest twardzielem w starym stylu, samotnym wilkiem. Surowo ocenia siebie samego i zapija swoje koszmary litrami whisky. Poza tym wśród głównych bohaterów mamy też skrzywdzoną samotną matkę i bandę brudnych, złych do szpiku kości gangsterów. Wszyscy ci bohaterowie stali się już niestety bardzo schematyczni. Wciąż jednak sama postać Fegana przyciąga. To zdesperowany, podstarzały facet, który nienawidzi siebie samego i szuka wyjścia z mrocznej ścieżki na jaką wkroczył przed laty. Z jednej strony jest samotny i bezsilny, z drugiej jednak - nie ma nic do stracenia i dlatego jest niebezpieczny jak zraniona bestia.
Co jednak sprawia, że "Duchy Belfastu" wyróżniają się spośród mas poczytnych i mało ambitnych kryminałów i thrillerów? Przede wszystkim precyzyjna diagnoza historyczno-społeczna, jaką Neville stawia w odniesieniu do północnoirlandzkich realiów. Bardzo wiarygodnie, bo na podstawie swoich naocznych obserwacji, kreśli obraz kraju z czasów porozumienia wielkopiątkowego, szarganego przez walki chciwych grup interesu. Pokazuje jak płynna jest granica między zorganizowaną przestępczością a polityką. Przedstawia zakulisowe rozgrywki polityczne, sposoby, za pomocą których elity manipulują prostymi ludźmi – np. jak wykorzystują media aby grać na emocjach tłumów.
„Duchy Belfastu” to debiut Stuarta Neville’a. Autor kontynuuje tematykę XX-wiecznej historii Irlandii w pozostałych swoich książkach. Niestety na język polski przetłumaczono tylko powieść „Zmowa” - sequel „Duchów Belfastu”. Jego książki odbijają się dość głośnym echem w zachodnim mediach, więc być może przyszłość przyniesie nam kolejne tłumaczenia. Póki co zachęcam do przeczytania tego solidnego debiutu. To bardzo smakowity, krwisty, irlandzki stek.
Książka Neville’a to świetny thriller. Szeroko zawiązana intryga sięgająca elit władzy, brudne porachunki w mafijnym stylu, walka o sprawiedliwość i odkupienie win, a w to wszystko wplątany także wątek miłosny – to wszystko składa się na prosty przepis na bestseller.
Zwraca uwagę charakterystyczna kreacja bohaterów. Fegan jest twardzielem w starym stylu, samotnym wilkiem. Surowo ocenia siebie samego i zapija swoje koszmary litrami whisky. Poza tym wśród głównych bohaterów mamy też skrzywdzoną samotną matkę i bandę brudnych, złych do szpiku kości gangsterów. Wszyscy ci bohaterowie stali się już niestety bardzo schematyczni. Wciąż jednak sama postać Fegana przyciąga. To zdesperowany, podstarzały facet, który nienawidzi siebie samego i szuka wyjścia z mrocznej ścieżki na jaką wkroczył przed laty. Z jednej strony jest samotny i bezsilny, z drugiej jednak - nie ma nic do stracenia i dlatego jest niebezpieczny jak zraniona bestia.
Co jednak sprawia, że "Duchy Belfastu" wyróżniają się spośród mas poczytnych i mało ambitnych kryminałów i thrillerów? Przede wszystkim precyzyjna diagnoza historyczno-społeczna, jaką Neville stawia w odniesieniu do północnoirlandzkich realiów. Bardzo wiarygodnie, bo na podstawie swoich naocznych obserwacji, kreśli obraz kraju z czasów porozumienia wielkopiątkowego, szarganego przez walki chciwych grup interesu. Pokazuje jak płynna jest granica między zorganizowaną przestępczością a polityką. Przedstawia zakulisowe rozgrywki polityczne, sposoby, za pomocą których elity manipulują prostymi ludźmi – np. jak wykorzystują media aby grać na emocjach tłumów.
„Duchy Belfastu” to debiut Stuarta Neville’a. Autor kontynuuje tematykę XX-wiecznej historii Irlandii w pozostałych swoich książkach. Niestety na język polski przetłumaczono tylko powieść „Zmowa” - sequel „Duchów Belfastu”. Jego książki odbijają się dość głośnym echem w zachodnim mediach, więc być może przyszłość przyniesie nam kolejne tłumaczenia. Póki co zachęcam do przeczytania tego solidnego debiutu. To bardzo smakowity, krwisty, irlandzki stek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz